Aktualności

Porady dla Rodziców

W tym miejscu umieszczamy podstawowe informacje dla rodziców dotyczące rozwoju dziecka, propozycje zabaw z dziećmi w różnym wieku, a także wskazówki, jak przygotować się do zatrudnienia niani. Zachęcamy też rodziców do odwiedzenia porad dla opiekunek dziecięcych, gdzie między innymi znajdują się przydatne informacje o zaburzeniach dziecięcych.

Rozwój dziecka
Trudne dziecko? I co dalej?
Dobra niania

Rozwój dziecka

Każdy rodzic, ale i każda niania powinni wiedzieć, jak wygląda prawidłowy rozwój dziecka, aby mieć szansę właściwie wpływać na jego rozwój i dostosowywać zabawy oraz opiekę do możliwości malucha. Rozwój każdego dziecka przebiega indywidualnie, warto znać normy rozwojowe, aby umieć poznać właściwe konkretnemu dziecku tempo rozwoju.

1. Maluch w brzuchu mamy

W ostatnich latach wraz z rozwojem techniki wzbogaciła się również wiedza na temat rozwoju dziecka przed narodzinami. Badacze dzielą okres prenatalny na podokresy: fazę jajową, embrionalną i płodową, a ich badania dostarczają coraz więcej informacji na temat stanu dziecka w poszczególnych fazach. Dziecko w łonie mamy jest otoczone naturalną ochroną, istotne jest jednak, że już od momentu poczęcia na jego rozwój mają wpływ czynniki fizyczne i psychiczne.

Czynniki fizyczne są dziś dobrze poznane i informują o nich lekarze prowadzący kobiety w ciąży. Jeśli chodzi o czynniki psychologiczne, wiedza na ich temat wciąż rozwija się i coraz częściej pojawiają się głosy o ogromnym wpływie stanu psychicznego matki na rozwój dziecka, dlatego ta czynnikach psychicznych skupiamy się w tym punkcie.

O ile nie jest nowością, że samopoczucie mamy noszącej w sobie maleństwo ma wpływ na jego rozwój, o tyle próby wyszczególnienia znaczących cech pojawiają się stosunkowo rzadko.

Dziś coraz częściej fakt zajścia w ciążę nie jest zaskoczeniem dla żadnego z rodziców. Młode i starsze małżeństwa na narodziny dziecka decydują się świadomie i po wielu przemyśleniach. Nierzadko pary mają problem z zajściem w ciążę a dziecko jest osobą wyczekiwaną z utęsknieniem od lat. Wciąż jednak zdarzają się nieświadome, niechciane poczęcia a wiadomość o nich jest szokiem i dla mamy i dla taty dziecka. Bez względu jednak na historię pojawienia się maleństwa, dla jego rozwoju już od pierwszych chwil ma znaczenie nastawienie rodziców do jego osoby. W momencie uzyskania informacji o ciąży mama zaczyna budować w swojej głowie obraz swojego dziecka. Zaczyna się zastanawiać, jakie ono będzie, jak będzie wyglądać, jak będzie się zachowywać, do kogo będzie podobne, czy będzie to synek czy córeczka, itd. W tym też momencie rozpoczyna budowanie własnego obrazu jako mamy pierwszego, bądź też kolejnego dziecka. Miłość mamy do noszonego dziecka odgrywa znaczącą rolę w jego rozwoju. W kształtowaniu akceptacji nienarodzonego maleństwa każdej kobiecie pomaga poczucie bezpieczeństwa warunkowane szczęściem w związku małżeńskim, stabilizacją finansową itp. Nie bez znaczenia dla mamy i maleństwa jest także nastawienie taty do faktu ojcostwa i posiadania dziecka. Istnieją teorie mówiące o tym, że dziecko przez skórę mamy jest w stanie rozpoznawać osoby po dotyku. Nie małe znaczenie ma także głos – jego natężenie i intonacja. Zarówno postawa rodziców, jak i członków rodziny oraz innych osób znaczących dla dziecka ma wpływ na jego rozwój, który opiera się przede wszystkim na interakcjach z innymi osobami, a nastawienie tych osób warunkuje zachowanie, samopoczucie czy budowany przez dziecko obraz siebie. Warto tu wspomnieć, że najnowsze badania wskazują także na fakt, że im bardziej pozytywnie mama jest nastawiona do swojej ciąży i noszonego dzidziusia, tym łatwiej i sprawniej przebiega poród.

2. Po narodzinach

Dziecko pojawiając się na świecie od razu jest postawione przed wieloma zadaniami. Początki życia malucha nie są łatwe – musi nauczyć się wołać mamę, gdy jej potrzebuje, radzić sobie z jej nieobecnością, przyzwyczaić się do ssania piersi i tak dalej, i tak dalej.

Rozwój motoryki

Zdrowy maluch bardzo szybko przybiera na wadze, a wraz ze wzrostem stopniowo rozwijają się jego kończyny. Rozwój ruchowy dziecka najlepiej obrazuje jego dorastanie. Stopniowo dzidziuś zaczyna podnosić głowę i przewracać się na bok (już w trzecim miesiącu), a potem na plecki (ok. 5. miesiąca), po kilku miesiącach zaczyna siadać i pełzać (8. miesiąc), potem stać z oparciem i bez, raczkuje (ok. 10. miesiąca), stawia pierwsze kroki, by po upływie około roku od urodzenia zacząć chodzić. Po tym okresie intensywnego rozwoju ruchowego następuje spokojniejszy okres, w którym najistotniejsze jest zdobycie przez dziecko koordynacji motorycznej i doskonalenie umiejętności chodzenia. Około 17. miesiąca życia dziecko potrafi biegać, potem zaczyna podejmować coraz trudniejsze wyzwania jak chodzenie po schodach. Rozpoczyna się także rozwój manualnych zdolności dziecka. Maluch coraz pewniej trzyma w rączkach butelkę, zaczyna uczyć się korzystania z kredek, z upływem czasu coraz precyzyjniej chwyta małe przedmioty. W tym okresie warto zainteresować dziecko zabawami pomagającymi wspierać rozwój koordynacji wzrokowo – ruchowej i zdolności do eksploracji otoczenia.

Rozwój mowy

Rozwój mowy dziecka rozpoczyna się od okresu prenatalnego, kiedy maluch uczy się rozpoznawać dźwięki pochodzące z organizmu mamy (bicie jej serca) i ze świata zewnętrznego (głos taty). Po przyjściu na świat uczy się krzykiem i płaczem przywoływać mamę gdy jest mu źle – ma mokro, jest głodne czy samotne. Jednocześnie poznaje kolejne dźwięki otoczenia – rozpoznaje kroki, muzykę i wszytskie subtelne odgłosy, których nie znało będąc w brzuchu mamy. Trwa to około 8 tygodni, zanim dziecko próbuje gruchaniem i śmiechem porozumiewać się ze światem. Dopiero po upływie czterech miesięcy maluch zaczyna bawić się głosem, zaczyna tworzyć swój własny język, gaworzyć i precyzyjniej wyrażać swoje komunikaty. Początków mowy badacze dopatrują się już od 9. miesiąca życia biorąc pod uwagę także komunikację niewerbalną dziecka. Podstawą do tworzenia języka są dla dziecka kontakty interpersonalne. Dzieci płynnie naśladują swoich opiekunów w nawiązywaniu kontaktów i zachowaniu. Zwykle pod koniec pierwszego roku życia dziecko używa kilku słów, po upływie tego czasu uczy się 6 – 10 słów dziennie, zaczyna też używać języka do różnych celów. Pod koniec trzeciego roku życia maluch zna blisko 1500 słów i buduje coraz dłuższe poprawne gramatycznie wypowiedzi poczynając od zlepków dwuwyrazowych poprzez proste zdania kończąc na zdaniach złożonych w późniejszym rozwoju. Po trzecim roku życia dzieci następuje tak zwany okres “zadawania pytań”. Dziecko w tym czasie zasypuje dorosłych pytaniami, których ulubione brzmi “A dlaczego?”. W różnych podręcznikach można znaleźć informację, że do 5. roku życia dzieci nie radzą sobie jeszcze z wyrażaniem negacji a ich wypowiedzi mają charakter skrótowy. Ich wypowiedzi skupiają się głównie na wyrażaniu emocji. W momencie wkroczenia w wiek przedszkolny (6. rok życia) dziecko powinno już tworzyć wszystkie rodzaje zdań poprawne gramatycznie. Dziecko w wieku przedszkolnym uczy się opowiadać i dyskutować. Aby bliżej przyjrzeć się rozwojowi poznawczych zdolności dziecka warto sięgnąć po prace francuskiego badacza J. Piaget’a.

Rozwój emocjonalny

Dziecko uczy się radzić sobie z emocjami i relacjami interpersonalnymi dzięki kontaktom z rodzicami. To oni stanowią dla malucha największy autorytet i wzór. Gdy rodzice chętnie spędzają czas z dzieckiem, nabiera ono zaufania do samego siebie i przekonania, że jest wartościowym człowiekiem. Pierwszymi sygnałami zachęcającymi do zabawy z dzieckiem jest jego uśmiech, który pojawia się tuż po urodzeniu, chociaż maluch dopiero po upływie 2-3 miesięcy zaczyna rozpoznawać twarze i uśmiechać się świadomie na widok osób, które pamięta i zna. Dziecko od początku przedkłada kontakt z ludźmi nad zabawę najbardziej kolorowymi zabawkami. Kontakt z podstawowym opiekunem (najczęściej jest nim mama dziecka) pozwala dziecku rozwijać przywiązanie i więź, która jest podstawą budowania osobowości. To podstawowy opiekun pokazuje dziecku, jak ma interpretować swoje stany emocjonalne i jak na nie reagować. Począwszy od dnia narodzin dziecko potrzebuje stałej, troskliwej opieki. Dobry opiekun szybko uczy się reagować na stany emocjonalne dziecka i rozpoznawać, kiedy maleństwo płacze z powodu głodu, a kiedy ma mokro. Jest to niezwykle trudna sztuka i często zajmuje wiele miesięcy zanim rodzice nauczą się jej. Często niesie za sobą niebezpieczeństwo, że opiekun zaczyna zachowywać się tak, jakby wiedział wszystko o dziecku i przestaje zauważać nowe płynące od dziecka sygnały. O ile na początku dziecko wymaga stałej opieki, o tyle już po kilkunastu miesiącach zaczyna pokazywać swoją niezależność i próbuje samodzielnie wykonywać pierwsze czynności. W okolicach ósmego miesiąca życia u dziecka pojawia się skłonność do płaczu na widok obcych. Zjawisko to zwane “syndromem ósmego miesiąca” polega na tym, że maluch płacze zaczepiany przez obcych, nie pozwala się brać na ręce nikomu poza mamą, płacze nawet podczas wizyty cioci czy babci (każde dziecko może wypracować własny repertuar takich zachowań, przedstawiamy tu najbardziej typowe). Zachowanie to jest naturalne i mija samoistnie po upływie kilku tygodni. Dziecko od momentu “wyjścia z łóżeczka”, kiedy pozwala mu się na samodzielną zabawę na kocyku rozłożonym na podłodze i potem, gdy już raczkuje, zaczyna samodzielnie odkrywać świat. Charakterystyczne jest, że dzieci podczas zabawy lubią mieć mamę w zasięgu wzroku i te, które już poruszają się samodzielnie, raz na jakiś czas opuszczają zabawki, by przytulić się do mamy, pociągnąć za jej spódnicę, tylko po to, żeby nawiązać z nią kontakt fizyczny, żeby się upewnić, że mama jest. Około drugiego roku życia u większości dzieci pojawia się tendencja do uciekania od mamy i radosny śmiech, gdy ktoś z dorosłych zaczyna je gonić. Jest to naturalna reakcja mająca na celu nie tylko rozwijanie autonomii, ale także sprawdzanie niezawodności rodziców. Dziecko w tym okresie wymaga maksimum skupienia, gdyż często nieuważnie naraża się na niebezpieczeństwo, np. wybiegając na ulicę. Opiekun nie powinien zakłócać tej naturalnej skłonności dziecka do odseparowania się od rodziców. Wyrozumiałość pomaga maluchowi wkraczać w samodzielność, która niezbędna jest w momencie pójścia do przedszkola i szkoły. Dzieci mają tendencję do naśladowania rodziców we wszystkich sytuacjach. Najważniejsze dla nich są jednak wzorce dotyczące radzenia sobie ze stresem, z sytuacjami trudnymi i własnymi przeżyciami z nimi związanymi. Kiedy dziecko widzi mamę, która cierpi na ból głowy za każdym razem, gdy organizuje rodzinną prywatkę, dziecko zaczyna podobnie reagować na okoliczności związane ze spotkaniami z rodziną. To tylko przykład, ale takich zachowań jest wiele, rodzicom trudno je kontrolować, ale powinni mieć świadomość, że są nieustannie obserwowani przez własne dzieci, które przez naśladowanie uczą się żyć. Tym, którzy chcą wiedzieć więcej na ten temat polecamy lektury autorstwa Johna Bowlby’ego czy Margaret Mahler.

Trudne dziecko? I co dalej?

Każda osoba przebywająca z dziećmi zastanawia się nad najlepszą metodą ich wychowywania. Często nie tylko rodzice, ale i opiekunowie czy nauczyciele określają dzieci jako “trudne”. Jakie jest dziecko “trudne”? Tak naprawdę zależy to od osoby, która używa tego określenia. Dla jednych będą to dzieci niespokojne, żywe i ruchliwe, dla innych głośno mówiące, często płaczące czy też dzieci, które krótko śpią i już z samego rana wołają rodziców do zabawy. Tak naprawdę nie ma dzieci trudnych. Są tylko zmęczeni dorośli, którzy nie radzą sobie z opieką nad dzieckiem. Często wynika to z różnicy temperamentów lub przepracowania rodzica. Zdarza się także, że rodzice, którzy uważają, że ich dzieci są “trudne” nie byli właściwie przygotowani do rodzicielstwa lub mają mało cierpliwości czy tolerancji. Dzieci wychowujemy tak, jak sami zostaliśmy wychowani, jak nasi dziadkowie wychowali naszych rodziców itd. Schemat wychowania jest przekazywany z pokolenia na pokolenie i niezwykle trudno jest przerwać ten ciąg. Dzieci nie robią nic bez powodu. Mają swój rozum i swoje myśli, i chociaż dorosłym często ich zachowanie wydaje się niewłaściwe i irracjonalne to jest ono wynikiem stanu wewnętrznego dziecka, emocji, jakie w danej chwili przeżywa oraz tego, co czuje. Zanim skrytykujemy czy skarcimy dziecko warto zastanowić się, czy w swojej przeszłości, we wspomnieniach z dzieciństwa nie mamy podobnej sytuacji i przypomnieć sobie jak czuliśmy się w niej jako dziecko. Jeśli jest to sytuacja nowa, warto postawić się w roli dziecka i spróbować wyobrazić sobie, jak czulibyśmy się na jego miejscu. Nawet jeśli wtedy wyda nam się, że dziecko jest złośliwe i niedobre, pamiętajmy, że ma do tego prawo, a jego złość wynika z sytuacji, której może nie rozumie, a może nie zna zbyt dokładnie.

Aby poradzić sobie z dzieckiem przede wszystkim należy zobaczyć w nim osobę. Dziecko tak jak i każdy dorosły niezaprzeczalnie jest człowiekiem, jednak pojęcie “człowiek” nie uwzględnia różnic indywidualnych i wnętrza. Osoba to ktoś, kto jest sobą, kimś niepowtarzalnym, ma swoje myśli, uczucia i upodobania. Każdy dorosły, który podejmuje się pracy z dzieckiem bądź roli rodzicielskiej powinien uświadomić sobie, że już w okresie prenatalnym dziecko jest osobą. Oznacza to, że maluch ma prawo płakać, kiedy jest mu źle, ma prawo złościć się i marudzić. Nie jest to łatwe do zaakceptowania przez troskliwych rodziców, ale dorosły powinien zobaczyć, że dziecko ma swoje smutki i troski, ma swoje problemy, które choć dla nas dorosłych są błahe, dla malucha zwiastują koniec świata. Warto dodać w tym miejscu, że dzieci często reagują na swoje troski naśladując dorosłych, którzy są im najbliżsi. Nie należy więc się dziwić, że dziecko reaguje bólem głowy na wiadomość o wyjeździe do rodziny, skoro jego mama narzeka na migreny przed każdym spotkaniem z teściową. Dziecko przychodząc na świat nie wie, jak ma sobie radzić ze światem. Poznaje otoczenie, uczy się reagować na rożne sytuacje poprzez obserwowanie najbliższego otoczenia i naśladowanie dorosłych. Wiedza o tej prawidłowości pomaga zrozumieć i zaakceptować dziecko takie jakie jest. Co jeszcze może pomóc rodzicowi czy opiekunce zaakceptować zły nastrój dziecka? Spróbujmy wypunktować co pomaga dorosłym właściwie widzieć dziecko:

  • zobacz w dziecku osobę, która ma prawo do odczuwania wszystkich emocji i wyrażania ich
  • dziecko uczy się żyć naśladując dorosłych
  • troski dziecka są dla dziecka takim samym zmartwieniem jak dla dorosłego jego problemy
  • nie wymagaj od dziecka czegoś, czego sam nie spełniasz
  • wola i rozum kształtują charakter dziecka, ma więc ono prawo po swojemu tłumaczyć doświadczenia i może chcieć zupełnie czego innego niż dorosły
  • dziecko nie jest rodzicem, nie musi podzielać emocji, chęci i marzeń mamy lub taty, ma swoje własne życie wewnętrzne

Prawa dziecka są zatwierdzone ustawowo. Podstawowe założenia Konwencji o Prawach Dziecka można znaleźć między innymi na stronie internetowej: http://www.brpd.gov.pl/konwencja.html.

Zdarza się jednak, że dziecko już przyswoiło sobie pewien wachlarz zachowań, które nie odpowiadają normom (na przykład zaczynają płakać i krzyczeć na środku supermarketu domagając się nowej zabawki). Wielu specjalistów twierdzi, że w takich sytuacjach należy ignorować niepożądane zachowania dziecka, a nagradzać pochwałą te, które są odpowiednie. We wspomnianej sytuacji histerii w supermarkecie warto spróbować podać leżącemu maluchowi poduszkę pod głowę i odejść w spokoju. Dzieci w takiej sytuacji najczęściej reagują niesamowitym zdziwieniem i przestają płakać. To, że dziecko zachowuje się nieodpowiednio nigdy nie jest problemem dla dziecka, zawsze bardziej dokucza ten fakt dorosłym, którzy czują się zawstydzeni, że obcy ludzie są świadkami ich niepowodzeń wychowawczych. Jednak włos się jeży na głowie na widok rodziców, którzy szarpią swoje małe dzieci i krzyczą na nie a nawet biją w tramwajach, autobusach czy na ulicy. Powszechnie wiadomo, że dzieci nie należy bić, jednak przyjęte jest, że wolno im dać “ostrzegawczego klapsa”. Przemoc fizyczna w każdej postaci, jest przede wszystkim wynikiem słabości dorosłego i brakiem rozsądnych argumentów z jego strony. Uciekamy się do “klapsów”, bo sami w dzieciństwie byliśmy tak traktowani. Gdy dorosły nie rozumie dziecka, najprościej jest mu je zbić. A po latach dziwi się, dlaczego syn czy córka okazuje się przestępcą okradającym sklepy.

Dziecko, które jest rozumiane, które od kołyski widzi miłość w oczach mamy pochylającej się nad nim, które czuje ciepło jej dotyku i zapach, ma możliwość rozwijania w sobie wszystkiego, co najlepsze. Noworodek powinien spędzać czas z mamą nie tylko wtedy, kiedy płacze. Płacz dziecka jest znakiem, że jest mu źle. Jeśli maluch nauczy się, że dorosły jest z nim tylko wtedy, kiedy dziecko płacze, będzie wykorzystywać ten środek w celu przywołania do siebie mamy czy opiekunki. Nie należy ignorować płaczu dziecka. Kiedyś uważano, że jeśli maluszek ma suchą pieluszkę, jest najedzony i położony do łóżeczka, żeby spał, to jego płacz należy ignorować jako nieuzasadniony. Nikt nie zastanawiał się nad tym, że niemowlę może płakać leżąc samotnie w pokoju, bo jest mu smutno, bo tęskni za mamą, chce być przytulony, nie chce być sam lub boi się dźwięków dochodzących zza okna. Jeśli pokażemy dziecku, że rodzic czy niania jest przy nim nie tylko wtedy, kiedy płacze, to płacz stanie się sygnałem niedogodności, bólu czy dyskomfortu, przestanie być wykorzystywany do innych celów.

Innym przekonaniem, które wciąż funkcjonuje, jest twierdzenie, że małe dziecko nie jest w stanie zrozumieć spraw dorosłych. Trudno się z tym nie zgodzić, ale warto pomyśleć czy na pewno tak jest. Dzieci często nie rozumieją dorosłych nie dlatego, że nie są w stanie, ale dlatego, że informacje, które do nich docierają są niepełne bądź przekazane językiem dorosłych. Dziecko, któremu nie tłumaczy się doświadczeń otoczenia jego własnym językiem, próbuje na swój własny sposób wyjaśniać świat, to co widzi i przeżywa. Nie jest prawdą, że najlepiej, gdy dziecko idzie do swojego pokoju na czas kłótni rodziców. Maluch słyszy przez ściany, że dzieje się coś niedobrego i najczęściej sobie przypisuje winę za nieporozumienia między rodzicami. Myśli, że rodzice kłócą się, bo ono było niegrzeczne, obawia się, że rodzice rozstaną się z jego powodu. Jeśli dziecko jest świadkiem kłótni, czy innych dramatycznych zdarzeń, obowiązkiem rodzica jest wytłumaczenie maluchowi, zrozumiałym dla niego językiem, co się dzieje. Oprócz tego należy zadbać o to, żeby dziecko było świadkiem nie tylko gwałtownych dyskusji rodziców, ale także chwili pogodzenia się. Można powiedzieć mu wówczas, że tak już jest, że mamusia i tatuś czasem się nie zgadzają i kłócą się ze sobą, ale nie ma to nic wspólnego z dzieckiem, a ponadto nie umniejsza to ich miłości do siebie nawzajem i do dziecka. Rozmawiajmy z dzieckiem jak najczęściej, tłumaczmy mu to, co się wokół niego dzieje tak, aby mogło pojąć doświadczenia, jakie go spotykają. Nie obawiajmy się, że dziecko nie zrozumie, bo jeśli nawet tak się stanie, to widząc wyrozumiałość rodziców nie będzie miało oporów przed zadawaniem pytań.

Nie ma dzieci “trudnych”. Są za to dzieci nie kochane i nie zrozumiane. Są dzieci, od których rodzice wymagają, aby podporządkowały się wszystkim ich zaleceniom, rodzice, którzy nie potrafią lub nie mają czasu obserwować dziecka z cierpliwością i troską. Jednak to dorośli pokazują dziecku, jak ma żyć, jak radzić sobie w trudnych chwilach. Zanim nazwiemy dziecko “trudnym” pomyślmy przez chwilę dla kogo zachowanie dziecka jest trudne do zaakceptowania i skąd maluch wziął pomysł na właśnie taką postawę w danej sytuacji.

Więcej informacji na ten temat można znaleźć między innymi w książkach Alice Miller. Poniżej zamieszczamy cytat pochodzący z jednej z książek autorstwa wymienionej autorki “Mury milczenia”. Fragment ten dotyczy powszechnie stosowanego sposobu traktowania niemowląt i pomoże pokazać sytuację noworodka leżącego w łóżeczku.

„Noworodka, którego skóra tęskni za odwiecznym dotknięciem gładkiego, emanującego ciepłem żywego ciała, zawija się w zimną, szorstką tkaninę. Kładą go do łóżeczka, nie zważając na jego krzyki; umieszczają w nieruchomej pustce (po raz pierwszy w całym cielesnym doświadczeniu milionów lat ewolucji, czy błogiej wieczności bycia w macicy). Jedynym głosem, jaki słyszy, są krzyki innych ofiar torturowanych samotnością, cierpiących tę samą niewypowiedzianą mękę.

Ten dźwięk nic dlań nie znaczy. Krzyczy i krzyczy; płuca, nieprzyzwyczajone do powietrza, są napięte do granic możliwości. Nikt nie przychodzi. A ponieważ zgodnie z naturą dziecko wierzy w prawidłowy porządek życia, robi to, co umie: krzyczy dalej. W końcu wyczerpane zasypia – mija cała wieczność. Budzi się wśród nieprzytomnej grozy ciszy i bezruchu. Krzyczy. Całe jego ciało płonie z tęsknoty i nieznośnej niecierpliwości. Z trudem łapie powietrze i krzyczy, aż pulsuje mu głowa, pełna zgiełku. Krzyczy aż do bólu piersi, aż jego krtań staje się raną.

Nie może już dłużej znieść tego bólu, szlochanie słabnie i cichnie. Dziecko nasłuchuje. Otwiera i zaciska piąstki. Przekręca główkę, z boku na bok. Nic nie pomaga. To nie do zniesienia. Znowu zaczyna płakać, ale dla nadwerężonej krtani to zbyt wiele. Wiec szybko przestaje. Napina umęczone ciałko; pojawia się cień ulgi. Macha rączkami i wierzga. Przestaje, znów cierpi, niezdolne do myślenia czy choćby nadziei. Słucha. Znowu zapada w sen. Kiedy się budzi, moczy się w pieluchę i to zdarzenie pozwała mu na chwilę zapomnieć o męczarni. Ale przyjemne uczucie moczenia się i ciepły wilgotny dotyk, jaki odczuwa w okolicy brzuszka, wkrótce przemijają. Ciepło jest nieruchome, jego dotyk staje się zimny i lepki.

Dziecko wierzga nóżkami. Pręży się. Szlocha. Zrozpaczone tęsknotą, w martwym wilgotnym i nieprzyjemnym otoczeniu, wykrzykuje swoje nieszczęście, aż uciszy je samotny sen. Nagle zostaje podniesione, pojawia się znów oczekiwanie na to, co mu się należy. Zabierają mokrą pieluchę. Ulga. Żywe ręce dotykają jego skóry. Unoszą jego nóżki i nowy, suchy jak pieprz kawał papieru opina jego biodra. Za chwilę znów jest tak, jakby nigdy nie było rąk ani mokrej pieluchy. Nie ma świadomej pamięci ani śladu nadziei. Dziecko znajduje się w pustce nie do zniesienia, poza czasem, w bezruchu i ciszy. Może jedynie pragnąć.

Kontinuum uruchamia swoje nadzwyczajne środki, lecz pomagają one przetrwać tylko krótkie okresy czasu, kiedy poniechane jest prawidłowe traktowanie, albo przynoszą ulgę dzięki osobie, która – jak się zakłada – jest do tego powołana. Kontinuum (tu – ciągłość doświadczenia) nie ma rozwiązania dla tego ekstremalnego przypadku. Taka sytuacja nie została przewidziana. Po zaledwie kilku godzinach oddychania niemowlę osiągnęło taki stopień wyobcowania ze swej natury, że jest już poza zbawczymi siłami odwiecznego kontinuum. Czas pobytu w łonie matki jest prawdopodobnie ostatnim okresem nieprzerwanego błogostanu, który – zgodnie z wrodzonymi oczekiwaniami – powinien trwać całe życie. Jego istota opiera się na założeniu, że matka zachowuje się we właściwy sposób; że motywacje i wynikające z nich działania będą się wzajemnie w sposób naturalny dopełniały.

Ktoś podchodzi i fachowo podnosi je do góry. Dziecko ożywia się. Jak na jego gust jest co prawda niesione zbyt ostrożnie, lecz przynajmniej COŚ się dzieje. Nareszcie może się odnaleźć. Znikła cała męczarnia, jakiej doznawało. Spoczywa w obejmujących je ramionach i chociaż skóra okryta ubraniem uniemożliwia odczuwanie; żywe ciało nie dotyka jego ciała, to przynajmniej usta i ręce mówią, że wszystko jest w porządku. Radość życia, normalna dla kontinuum, jest prawie doskonała. Jest smak i dotyk matczynej piersi, ciepłe mleko płynie do głodnych ust, czuje bicie serca, które powinno być dlań więzią zapewniającą o kontynuacji życia rozpoczętego w macicy. Jest ruch, rejestrowany przez jego niewydolny jeszcze wzrok. Słyszy też głos matki. Tylko ubranie i zapach ( mama używa perfum) stwarzają wrażenie dysonansu. Niemowlę ssie, a kiedy czuje się pełne i zadowolone – zasypia.

Budzi się w piekle. Żadnego wspomnienia, żadnej nadziei, żadnej myśli, która mogłaby przywołać w tym ponurym czyśćcu pocieszające wspomnienie o spotkaniu z matką. Mijają godziny, dni i noce. Niemowlę krzyczy, męczy się, zasypia. Budzi się i moczy pieluszki. Teraz nie wiąże się z tym żadne przyjemne uczucie. Przyjemna ulga, zapowiadana przez jego wewnętrzne organy, ustępuje natychmiast miejsca wzmagającemu się bólowi, gdy ciepły, kwaśny mocz podrażnia jego odparzone ciałko. Niemowlę krzyczy. Jego zmęczone płuca muszą krzyczeć, żeby zagłuszyć ostre pieczenie. Krzyczy, aż krzyk i ból zmęczą je i znów zaśnie.

Na porodówce, gdzie przebywa, a która wcale nie jest wyjątkiem, zapracowane pielęgniarki zmieniają pieluchy według planu, bez względu na to, czy są suche, wilgotne, czy całkiem przemoczone. Dzieci są wypisywane do domu z odparzeniami. Dziecko, znalazłszy się wreszcie w domu swojej matki ( nie można go przecież nazwać jego domem) , zdążyło już poznać w pełni naturę życia. Na „przedświadomej” płaszczyźnie, która określi wszystkie jego późniejsze wrażenia i będzie przez nie określana, poznaje życie jako niewypowiedzianie samotne; nie reagujące na jego sygnały, że cierpi. Ale dziecko jeszcze się nie poddało:póki życie trwa, jego siły witalne będą nieustannie próbowały odzyskać równowagę.

Dom nie różni się w zasadzie od kliniki położniczej, jeśli nie liczyć bolesnego odparzenia. Godziny, podczas których niemowlę nie śpi, upływają wśród tęsknoty, pragnienia i niekończącego się czekania na właściwy stan rzeczy, który zastąpiłby milczącą pustkę. Przez kilka minut na dzień pragnienie spełnia się i przemożna, odczuwana na skórze jak swędzenie, potrzeba dotyku, bycia trzymanym na ręku i noszonym zostaje zaspokojona.

Jego matka jest tą osobą, która po długim namyśle zdecydowała się dopuścić je do piersi. Kocha je z nieznaną jej dotąd czułością. Z początku trudno jej odkładać niemowlę po karmieniu do łóżeczka, zwłaszcza, że płacze ono wtedy tak rozpaczliwie… Przekonana jest jednak, że musi tak postępować, bo jej matka powiedziała (a przecież musi się na tym znać!), że zepsuje dziecko, jeśli mu teraz ustąpi, i potem będzie sprawiało kłopoty.

Chce postępować prawidłowo; przez chwilę czuje, te małe życie, które trzyma w ramionach, jest ważniejsze niż wszystko inne na świecie. Wzdycha i delikatnie kładzie niemowlę do łóżeczka przystrojonego żółtymi kaczuszkami, zharmonizowanego z wystrojem całego pokoju. Ciężko się napracowała, żeby zarobić na ładne zasłony, dywan w kształcie wielkiej pandy, białą komódkę, wanienkę i stoliczek do przewijania z zasypką; oliwkę, mydełko, szamponik, szczoteczkę do włosów – wszystko wyprodukowane specjalnie dla dzieci, w kolorowych opakowaniach, w najlepszym gatunku. Na ścianie wiszą obrazki przedstawiające zwierzątka ubrane jak ludzie. W szufladach komody pełno jest ubranek, śpioszków, bucików, czapeczek, rękawiczek i pieluszek. Na komodzie stoi owieczka-zabawka i wazon z kwiatami – bo mama oprócz swojego dzidziusia „kocha” również kwiaty.

Poprawia dziecku koszulkę i przykrywa je milutką kołderką. Patrzy na nie z zadowoleniem. Nie zaniedbała niczego, żeby doskonałe urządzić pokoik dziecięcy, choć ona i jej młody mąż nie mogą sobie jeszcze pozwolić na zakup mebli potrzebnych do wyposażenia innych pokojów. Pochyla się, żeby pocałować jedwabisty policzek dziecka, a kiedy kieruje się do drzwi, pierwszy bolesny krzyk wstrząsa jego ciałem. Delikatnie zamyka drzwi.

Wypowiedziała dziecku wojnę. Jej wola musi być górą. Przez drzwi dobiegają jej uszu dźwięki, jakby kogoś poddawano torturom. Tak rozpoznaje je kontinuum matki. Natura nie daje wyraźnych sygnałów świadczących o tym, że ktoś przeżywa męczarnie, jeśli tak nie jest. Sprawa jest naprawdę na tyle poważna, na ile można wnioskować z tych dźwięków. Matka waha się, jej serce rwie się do dziecka, lecz nie ulega pokusie i odchodzi. Zostało dopiero co przewinięte i nakarmione. Jest przekonana, że naprawdę nic mu nie brakuje, więc pozwała mu płakać do utraty sił. Dziecko budzi się i znowu krzyczy. Matka spogląda przez uchylone drzwi, żeby się upewnić, że leży na swoim miejscu; cicho odchodzi, by nie zbudzić w nim fałszywej nadziei na to, te ktoś się nim zajmie, zamyka znowu drzwi.

Idzie do kuchni, gdzie czeka na nią herbata, ciasto i kolorowe czasopisma kobiece. Zostawia drzwi otwarte, żeby usłyszeć, jakby coś się działo. Krzyki niemowlęcia przechodzą w drżące kwilenie. Ponieważ nie ma żadnej reakcji, siła napędowa wysyłanych sygnałów gubi się w chaosie jałowej pustki, gdzie przecież już dawno powinna pojawić się ulga. Dziecko rozgląda się. Za barierkami łóżeczka jest ściana. Światło jest przyćmione. Niemowlę nie może się obrócić. Widzi tylko nieruchome pręty łóżka i ścianę. Słyszy niezrozumiałe dlań dźwięki dobiegające z dalekiego świata. W pobliżu nie słychać żadnego głosu. Wpatruje się w ścianę, aż oczy same się zamkną. Kiedy je znów otwiera, pręty i ściana są dokładnie takie same jak przedtem, tylko światło zdaje się trochę bardziej przyćmione”

Ten wstrząsający opis dotyczy powszechnego sposobu wychowywania i traktowania dzieci w nie tak odległych latach, dziś budzącego grozę. Kiedy jednak zastanowimy się przez chwilę, okaże się, że w naszym otoczeniu nie brakuje osób kultywujących rady każące ignorować płacz dziecka i dbanie o to, by “nie dać sobie wejść na głowę”. Dziecko wymaga zrozumienia, czułości i opieki, przede wszystkim wymaga jednak miłości, która każdemu rodzicowi podpowie, jak najlepiej postępować, aby zadbać o dobro dziecka.
Powrót do początku strony

Dobra niania

Kim jest niania?

Niania jest osobą, która opiekuje się dzieckiem w zastępstwie rodziców. Żadna niania, nawet najlepsza, nie zastąpi dziecku kontaktu z rodzicami, szczególnie z mamą. Zatrudniając nianię warto pamiętać o tym, że nie w ten sposób nie pozbywa się obowiązków rodzicielskich. Warto ustalić, że skoro podczas całego tygodnia dziecko spędza czas z nianią, to jeden dzień weekendu rodzice poświęcają na spędzanie czasu z dzieckiem – zabierają je do kina, na spacer do parku czy organizują rodzinną wyprawę za miasto.

Przed spotkaniem z kandydatkami.

Zanim zdecydujemy się zatrudnić nianię warto zastanowić się nad pewnymi kwestiami. Opiekunki dziecięce są równie różne jak dzieci i rodzice. Każda niania jest dobra, tak jak dobry jest każdy rodzic i każde dziecko. Aby dobrze wybrać opiekunkę dla naszego dziecka najpierw należy się zastanowić, jakie nasze dziecko jest. Maluchy żywe, ruchliwe mogą z jednej strony wymagać opieki osoby równie aktywnej jak one, która nadąży za tempem ich rozwoju, z drugiej strony jeśli dziecko nadpobudliwe będzie mieć do czynienia z nianią spokojną, zrównoważoną, może się zdarzyć, że przejmie od niej podobne postawy. Po drugie ważne jest, aby rodzice umieli obserwować reakcje własnego dziecka, wiedzieli, co maluch lubi i w ogólnym zarysie zastanowili się, jaka powinna byc osoba, której powierzą opiekę nad własnym dzieckiem.

Na spotkaniu.

Pierwsze wrażenie pozostaje w pamięci na długo i ma decydujący wpływ na to, czy kogoś polubimy czy nie. Dlatego zarówno rodzice jak i kandydatka powinni podejść z nadzieją i uśmiechem do pierwszego spotkania. Warto, żeby rodzicom towarzyszyło dziecko, gdyż wtedy można zaobserwować reakcje malucha na potencjalną nianię. Rodzice powinni zwrócić uwagę na wygląd kandydatki (czasem krzykliwy makijaż i nieodpowiednia fryzura budzą lęk dziecka i wywołują płacz). Zdarza się, że psychologowi nie uda się zaobserwować u kandydatki żadnych niepokojących objawów, ale rodzice podczas wywiadu także powinni być wyczuleni na dziwne zachowania kandydatki, jak ciągłe otrzepywanie ubrania czy tiki. Należy też zastanowić się, czy odpowiada nam sposób wysławiania się kandydatki. Jeśli rodzic nie polubi niani, dziecko natychmiast wyczuje to i nikt go nie zmusi do pozostania z nową opiekunką. Ważne jest więc, aby rodzice zatrudnili taką kobietę, która już w pierwszych chwilach zdobędzie ich sympatię i zaufanie.

Pierwsze dni z nianią.

Warto ustalić taki termin rozpoczęcia pracy niani, żeby jedno z rodziców mogło spędzić pierwsze dni z nianią i z dzieckiem. Pozwoli to zaobserwować opiekunkę w „działaniu”, w kontakcie z dzieckiem, a także reakcje malucha na nową osobę. W tych pierwszych dniach niania ma najwięcej pytań dotyczących organizacji domu, zwyczajów rodziny i dobrze jest, jeśli ma obok kogoś, kto jej doradzi, pokaże właściwą drogę. Dzięki tym kilku spędzonym wspólnie dniom rodzic może utwierdzić się w przekonaniu, że zatrudnił właściwą osobę i pogłębić zaufanie do nowej niani. Oczywiście, gdy uznamy, że niania jest właściwą osobą, nie należy poprzestawać w obserwacji reakcji naszego dziecka, gdyż jego zachowanie powie nam najlepiej, czy wybraliśmy właściwą osobę. Dzieci chętnie dzielą się z rodzicami własnymi doświadczeniami i z pewnością będą opowiadać, jak spędziły dzień. Jeśli dziecko jest powściągliwe w dzieleniu się wrażeniami warto zapytać wprost, co robiło w ciągu dnia, podczas nieobecności rodziców i czy lubi nową opiekunkę (jeśli nie warto dopytać dlaczego). Informacje, jakie powinna otrzymać opiekunka zaczynając pracę w rodzinie umieściliśmy w odnośniku „Dla opiekunek dziecięcych” – zachęcamy do zapoznania się z nimi, w celu usprawnienia i ułatwienia sobie, dziecku i niani współpracy.

<< Wróć do poprzedniej strony