Aktualności
Dlaczego małe dzieci się złoszczą?
Dlaczego małe dzieci się złoszczą? Czy mają do tego prawo? Złość jest nam potrzebna, sama
w sobie nie jest zła. Pojawia się wskutek frustracji, nie zaspokojenia potrzeb, nie radzenia
sobie z jakąś sytuacją, bezradności, bywa, że przeciążenia (np. wizyty w dużych sklepach,
gdzie dziecko jest bombardowane bodźcami – światłami, hałasem, mogą być dla niego zbyt
męczące, może zareagować wybuchem złości).
Nam dorosłym nie wolno zakazywać dzieciom odczuwania złości, ale dopytujmy co się stało,
dlaczego dziecko się zdenerwowało. Małe dzieci mają prawo się złościć, bo nie nauczyły się
jeszcze okazywać swoich emocji w inny sposób. Denerwują się, bo coś im nie wychodzi, bo
są zmęczone, bo chcą już się położyć, bo są głodne. W gniewie, ataku złości, jeśli
podejrzewamy, że dziecko z czymś sobie nie radzi – dopytujmy. Małe dzieci często nie
rozumieją znaczenia słów, dopiero się uczą, ale mogą mieć poczucie niezrozumienia przez
opiekuna, czują się bezradne.
Co się stanie, jeśli zabronimy dziecku wyrażać swoją złość? Może się nauczyć, że
odczuwanie złości jest czymś złym, co należy ukrywać. U wielu pacjentów w procesie
psychoterapii można zauważyć, ze ta złość ukrywana przed światem, kierowana do środka,
przeciwko sobie samemu znajduje ujście dopiero w przeżywaniu choroby – np. depresji.
Przekształca się w wielki smutek. Dopiero nauka wyrażania złości, daje ulgę – nie negujmy
więc uczucia złości u dzieci, nauczmy je jednak wyrażać ją tak, by była społecznie
akceptowana, nie krzywdziła innych dzieci, czy osób dorosłych. Złość u dziecka można
rozładować poprzez śmiech, aktywność fizyczną, rozmowę – jeśli dziecko potrafi nam już
powiedzieć co go złości. Pamiętajmy jednak, że nie możemy oczekiwać od małych dzieci, że
one same podejmą takie działania. Maluch najprawdopodobniej będzie rozładowywał swoją
złość przez płacz, krzyk, gryzienie innych dzieci, rzucanie zabawkami. Rolą opiekuna jest
wychwycenie zawczasu sytuacji, w której może nastąpić wybuch i próba skierowania go na
inne tory, ale nie tłamszenia.
Jeśli widzimy, że dziecko zaczyna się złościć, można całą sytuację rozładować poczuciem
humoru. 3-letnia Basia złościła się, gdy nie mogła włożyć bucika, mama wtedy mówiła coś
śmiesznego np. Bucik-kogucik - gdzieś tu - schował się. Wtedy razem z Basią szukały
kogucika w bucie, dziecko zaczynało się śmiać, napięcie mogło znaleźć ujście. Zapewne nie
każde dziecko będzie zainteresowane słownymi rymowankami, ale każdy rodzic czy
opiekunka wie, co poprawia humor dziecku i można to wykorzystać.
Jeśli dziecko złości się określonych sytuacjach a opiekun potrafi wychwycić co doprowadza
do złego humoru, to można opowiedzieć dziecku bajkę, w której np. jakieś zwierzątko
bohatersko radzi sobie z podobną sytuacją. Dziecko widzi wówczas, że ma prawo odczuwać
złość a jednocześnie, że jest szansa na poradzenie sobie z całą sytuacją.
Kiedyś popularne było zachęcanie do wyładowywania się, uważano np. że powinno się
dziecko zachęcać do uderzania w materac, żeby dać upust złości. Obecnie coraz częściej
odchodzi się od takich praktyk. Pojawiają się również teorie, że nie każdy sport wpływa na
rozluźnienie – np. zapisanie dziecka na tenis, sztuki walki czy boks, najprawdopodobniej nie
spowodowuje złagodzenia napięć. Świetnie sprawdzają się natomiast jazda na rowerze czy
pływanie.
Czy na złość pomagają kary? Jestem przeciwniczką kar. Stawianie dzieci w kącie, zamykanie
w pokoju, żeby „wszystko przemyślało”, nie wspominając już o karach cielesnych czy
przemocy psychicznej („jak się nie uspokoisz, to oddam cię temu panu”, „zabierze cię baba
jaga” lub jeszcze inny stwór), niestety nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Owszem
bywają dzieci, które po groźbach czy klapsie zachowują się „lepiej”, jednak nie można mieć
tu złudzeń. Zachowują się tak tylko dlatego, bo dorosły jest od nich większy, silniejszy,
mądrzejszy a stosując karę, tę właśnie przewagę wykorzystuje. Dziecko natomiast musi się
dostosować, ugiąć. W środku natomiast narasta frustracja, małe dziecko często nie rozumie
całej sytuacji, jest przerażone tym, że „jakiś pan” mógłby je zabrać (przemoc psychiczna,
straszenie dziecka wyrządza ogromne szkody w psychice dziecka! Odbieramy mu poczucie
bezpieczeństwa).
Dzieci mają wspaniałą cechę bycia „tu i teraz” a co się z tym wiąże - bywa, że nie przewidują
konsekwencji swoich zachowań (o tym musi myśleć dorosły), nie pamiętają o ostrzeżeniach
rodzica czy niani, żeby czegoś nie robiło. Kiedy już zostają ukarane, nie wiedzą nawet
dlaczego. Czują się upokorzone, niezrozumiane.
Dlatego w przypadku malutkich dzieci, lepiej jest unikać sytuacji, w których dziecko będzie
robiło to, czego mu nie wolno. Nie dopuszczać do przeciążenia dziecka nowymi bodźcami.
Wpływanie na zachowanie małych dzieci wymaga często elastyczności i gotowości do
robienia rzeczy, które mogą wykraczać poza codzienną rutynę. Jeśli maluch gryzie dzieci w
piaskownicy, to zamiast mówić „nie wolno” i czekać aż ugryzie następne, zabierzmy go, bo
najprawdopodobniej jest już zmęczone towarzystwem. Nie czekajmy np. do 12, bo właśnie o
tej porze codziennie wracamy do domu na zupę. Jeśli dziecko wyrzuca z szuflad rzeczy, to
można przecież szuflady zabezpieczyć a zostawić mu jedną – dwie, w których może sobie
buszować. Zaaranżujmy przestrzeń domową tak, by niepożądane rzeczy po prostu się nie
zdarzały. Każdy rodzic czy niania, która na co dzień opiekuje się dzieckiem, doskonale je zna
i wie, jakie sytuacje doprowadzają do pojawienia się agresywnych zachowań u malucha.
Dziecko nawet to małe powinno ponosić konsekwencje swoich zachowań. Jeśli zniszczyło
samochodzik (myślę tu o celowym zniszczeniu), zostawmy ten uszkodzony przez kilka dni,
nie kupujmy od razu nowego – bo wtedy maluch nawet nie ma okazji zobaczyć, że jego
niszczycielskie działanie pociąga za sobą określone skutki. Bądźmy konsekwentni, zanim
ustalimy jakąś zasadę, przemyślmy czy będziemy w stanie ją egzekwować, jeśli nie, lepiej z
niej zrezygnować. Dziecko potrzebuje jasnych, przejrzystych reguł. W przeciwnym razie
będzie testować opiekuna, różnymi sposobami, jednym z nich mogą być np. wybuchy złości
w sklepie, jeśli rodzic odmawia zakupu zabawki, słodyczy, itp.
Małe dzieci, szczególnie te do 3 r. ż. mogą nie rozróżniać swojej złości od złości bliskiej
osoby, z która spędzają czas. Dziecku zlewa się to, co czuje mama (tata) z tym co czuje sam
maluch. Jeśli więc trudno zapanować nad złością małego dziecka, warto z pomocą specjalisty
przyjrzeć się całej rodzinie. Bardzo często zmniejszenia napięcia u opiekuna skutkuje
wyciszeniem dziecka.
Dzieci potrzebują granic. To niezmiernie istotna cecha zdrowych relacji dziecko – opiekun, a
w obecnych czasach bardzo często nie dostrzega się jej wagi. Dziecko chce czuć, że to
dorosły panuje nad sytuacją, nie bójmy się pokazywać dziecku, swojej siły, ale róbmy to
przez budowanie autorytetu, pokazywanie (modelowanie) dziecku pożądanych zachowań,
dawajmy dobry przykład. Miejmy odwagę bronić dziecko przed innymi. Mały Marek wybił
kiedyś szybę w okienku piwnicznym w dużym bloku, ojciec chłopca został wezwany do
Spółdzielni, poszedł razem z synem z nadzieją na wyjaśnienie całej sytuacji. Wysłuchał skargi
prezesa, pokrył straty, ale jednocześnie miał odwagę bronić chłopca przed innymi dorosłymi.
Powiedział, że w pewnym sensie rozumie syna, bo brakuje boiska, na trawnikach jest
mnóstwo zakazów gry w piłkę, itp. a dzieci potrzebują przestrzeni do aktywności ruchowej.
Dziś Marek ma już prawie 40 lat, ale do teraz pamięta tę sytuację, jego ojciec był dla niego
wówczas prawdziwym autorytetem. Bo trzeba mieć w sobie mnóstwo siły, żeby
przeciwstawić się światu w obronie swojego małego dziecka, ale dzieci naprawdę o tym
pamiętają.